Historia Scorpions, strona 12/13

WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE. Publikowanie, kopiowanie i wykorzystywanie poniższego tekstu bez zgody autora - ZABRONIONE.

Po półrocznej trasie promującej nowy album nadszedł czas na zrealizowanie planowanego od 4 lat projektu z filharmonią berlińską. Wszystko ruszyło, dzięki austriackiemu producentowi, kompozytorowi i dyrygentowi - Christianowi Kolonovitsowi, którego Scorpions poznali 9 listopada 1999 w czasie koncertu z okazji 10-lecia upadku muru berlińskiego - kiedy to 160 wiolonczelistów pod batutą słynnego wirtuoza wiolonczeli Mstislav'a Rostropovich'a odegrało "Wind Of Change" w aranżacji właśnie Kolonovitsa. Od czasu, gdy Kolonovits zaakceptował propozycję Scorpions, pracę nad albumem ruszyły pełną parą. I w końcu się udało - w 2000 roku ukazał się album "Moment Of Glory". W jego nagrywaniu wzięło udział około 120 członków Berliner Philharmoniker (w tym kilku Polaków), 5 członków zespołu Scorpions, 12 zaproszonych gości, chór dziecięcy z Wiednia i niezliczona liczba specjalistów od spraw technicznych. Album powstawał w ciągu pierwszych czterech miesięcy roku 2000 w pięciu studiach nagraniowych we Włoszech, Belgii, Anglii i Niemczech. Widzimy więc na jak dużą skalę było to przedsięwzięcie. Efekt końcowy przerósł nawet najśmielsze oczekiwania fanów i samego zespołu - "Moment Of Glory" udowodniło, że Scorpions wciąż potrafią grać tak, jak dawniej, że wciąż mają świetne pomysły i że jeszcze niejeden raz mogą wszystkich zaskoczyć. Zwłaszcza nowa wersja "Rock You Like A Hurricane" wzbudziła ogromny entuzjazm. Warto też wspomnieć, że tytułowy utwór z albumu został oficjalnym hymnem wystawy Expo 2000.

"Moment Of Glory" co prawda nie dorównuje takim albumom zespołów rockowych z orkiestrą jak: "200 Motels" - Franka Zappy, czy "Live In Concert With The Edmonton Symphony Orchestra" - Procol Harum, ale na pewno można go zaliczyć do jednego z lepszych w tym gatunku. Zespół promując nowy album zagrał kilka koncertów z orkiestrą, a 26 sierpnia 2000 roku dał drugi koncert w Polsce - tym razem w podkrakowskim Pobiedniku w ramach Inwazji Mocy organizowanej przez radio RMF FM. Koncert ten przeszedł do historii, ponieważ stawiło się na nim... ponad 500 000 osób. Czyżby aż tyle ludzi czekało na występ tej niemieckiej gwiazdy w naszym kraju ? Niepoprawnym optymistom przypomnę, że przed Scorpions wystąpili m.in. Brathanki i Budka Suflera, trwało upalne lato, a koncert był bezpłatny. Wszelki komentarz jest tu chyba zbędny. Nie zmienia to jednak faktu, że koncert był doskonały, a zespół w świetnej formie. Pyszną ciekawostką było brawurowe wykonanie utworu "Gdybym Miał Gitarę" zaśpiewanego przez Klausa łamaną polszczyzną. W każdym razie może liczba ludzi na koncercie (nawet jeżeli fani stanowili tylko 10 % widowni i tak jest to ogromna grupa) da panom ze Scorpions coś do myślenia i uwzględnia nasz kraj w planowaniu kolejnej trasy...

W roku 2001 fanów zespołu czekała kolejna niespodzianka - zespół wydał koncertowy "krążek" z... akustycznymi wersjami własnych piosenek - "Acoustica". Album ten został nagrany podczas trzech koncertów w Lizbonie - z 8, 9 i 10 lutego tegoż roku. Znalazło się na nim 9 wielkich hitów zespołu, 3 nowe utwory i 3 covery. Ciekawostką jest, że produkcją płyty zajął się znany z "Moment Of Glory" - Christian Kolonovits. "Acoustica" została bardzo dobrze przyjęta przez fanów.

Nowe wersje starych "kawałków" wypadły wprost znakomicie. Jednocześnie szkoda, że zespołowi zabrakło odwagi (a może ochoty?) na zmianę aranżacji piosenek. Jedno jest pewne - słuchając tych utworów możemy podziwiać kunszt "scorpionów". Kunszt i niesamowity talent do tworzenia niezwykle przebojowych i melodyjnych piosenek. Weźmy na przykład utwór "Rock You Like A Hurricane", który brzmi doskonale w oryginale, nieziemsko cudownie na płycie z orkiestrą i świetnie w wersji akustycznej. Majstersztyk... Na albumie znalazły się też 3 covery stanowiące mocny punkt płyty ("Dust In The Wind" - Kansas, "Drive" - The Cars i "Love Of My Life" - Queen) oraz 3 mało przekonujące nowe utwory. Najlepiej z nich wypada "When Love Kills Love" z chwytliwym refrenem.

W 2002 roku Scorpions wystosowali list do fanów, w którym poinformowali, że ich następny album studyjny będzie czysto hard rockowy i że nadal interesuje ich granie takiej muzyki, chcą jednak trochę poeksperymentować i zamierzają stworzyć m.in. musical "Wind Of Change". Zgodnie z zapowiedziami, Scorpions ruszyli do pracy. Najpierw, po 14 latach powrócili do "starego znajomego" Dietera Dierksa - wszystkie dawne animozje zostały wyjaśnione i zespół rozpoczął pracę nad nowym "krążkiem" pod czujnym okiem Dierksa. Już 28 maja 2002 r. można było podziwiać pierwsze efekty pracy - oto dwa nowe utwory - "Bad For Good" i "Cause I Love You" znalazły się na składance "Bad For Good: The Very Best Of" zdobywając bardzo przychylne opinie wśród fanów. Ostatecznie jednak do dłuższej współpracy z Dierksem nie doszło.

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13