Historia Scorpions, strona 2/13

WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE. Publikowanie, kopiowanie i wykorzystywanie poniższego tekstu bez zgody autora - ZABRONIONE.

W roku 1968 wewnętrzne konflikty o "liderowanie i panienki" doprowadził do rozpadu Mushrooms. Rudolf nie zdążył zaproponować bezrobotnemu Meine współpracy, kiedy dowiedział się o powstaniu zespołu Copernicus w składzie, którego obok Klausa znaleźli się... jego młodszy brat Michael i basista Holger Zerbe. Tym razem rodzice nie zdołali powstrzymać Michaela - uznali, że nie będą hamować jego rozwoju, tym bardziej, że "opieką" nad młodzieńcem miał zająć się Klaus Meine, a próby zespołu odbywały się w tym samym miejscu, gdzie ćwiczyli The Scorpions. Rudolf z zazdrością i podziwem spoglądał na sukcesy Copernicus - nie dość że mieli wspaniałego wokalistę i gitarzystę, to na dodatek wykonywali własne piosenki, podczas gdy The Scorpions nadal grali tylko covery. Postanowił zatem zreformować swój zespół i po poważnej rozmowie z bratem zmienić skład zespołu.

I tak w styczniu 1970 roku do Rudolfa i Wolfganga Dziony dołączyli Michael Schenker, Klaus Meine oraz basista Lothar Heinberg. Grupa postawiła sobie jasne i ambitne cele: "zostać jednym z najlepszych grup rockowych na świecie, podbić swoją muzykę wszystkie kontynenty, a przede wszystkim Stany Zjednoczone".

Taki plan wykluczał śpiewanie niemieckich tekstów, chłopaki rozpoczęli więc intensywną naukę angielskiego - gdyż właśnie on stanowił uniwersalny rockandrollowy język. Scorpions w końcu zaczęli tworzyć własne utwory - muzyką zajmowali się bracia Schenker, a teksty pisała pozostała trójka. Co ciekawe w owym czasie Rudolf i Michael zamienili się modelami gitar, a Rudolf powrócił do modelu "Flying-V" dopiero 3 lata później...

Odnowione Scorpions zaczęło zyskiwać coraz większy rozgłos i już w roku 1971 niemiecki reżyser o nazwisku Schlesinger zaproponował zespołowi nagranie muzyki do jego antynarkotykowego filmu "Das Kalte Paradies". W ten sposób zespół dotarł do jednego z najbardziej znanych niemieckich producentów - Conny Planka. Ten wysłuchawszy wraz z "grubymi rybami" z wytwórni, co Scorpions mają do zaoferowania z miejsca orzekł "w październiku nagrywamy płytę!". Plank postanowił przejąć kontrolę nad zespołem, proponując siebie na stanowisko menedżera grupy. Scorpions nie byli jednak tym pomysłem zachwyceni, a kiedy Plank stwierdził, że może zrobić z nich największą gwiazdę w Niemczech usłyszał: my chcemy zostać gwiazdami nie tylko w Niemczech, ale na całym świecie. Przede wszystkim chcemy osiągnąć sukces w USA. Producent zareagował ogromnym wybuchem śmiechu, ale nie udało mu się wybić z głowy członkom zespołu utopijnych marzeń. Zespół zdecydował się jednak na krótkotrwałą umowę z Plankiem i to właśnie dzięki niemu zaraz po nagraniu ścieżki dźwiękowej do filmu podpisał swój pierwszy kontrakt na wydanie albumu - ogromne możliwości zespołu Plank zareklamował wytwórni BRAIN Records, która szybko zdecydowała się na podpisanie kontraktu.

I tak w 1972 roku na półkach sklepowych stanął debiutancki krążek Scorpions - "Lonesome Crow". I tak, jak wszystkie ówczesne rockowe gwiazdy (a zwłaszcza wielkie trio: Led Zeppelin, Black Sabbath, Deep Purple), tak i Scorpions zadebiutowali wspaniałym i dojrzałym albumem. "Lonesome Crow" po dzień dzisiejszy pozostaje najwybitniejszym atystycznym dokonaniem zespołu i jednym z muzycznych arcydzieł lat siedemdziesiątych. To siedem mistrzowsko wykonanych niezwykle pięknych, nastrojowych i porywających piosenek, stylowo znajdujących się gdzieś pomiędzy rockiem progresywnym (popularnym wówczas space-rockiem), a hardrockiem. Pełno tu długich gitarowych pasaży i solówek, eksperymentów brzmieniowowych, są elementy psychodelii i motywy orientalne. Cały album aż kipi od pięknych melodii, świetnych pomysłów i rozwiązań. Uwagę słuchacza zwracają wspaniałe umiejętności 17-letniego gitarzysty solowego Michaela Schenkera oraz śpiew Klausa Meine, który pokazał, że jest wokalistą niezwykle utalentowanym.

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13