Historia Scorpions, strona 11/13

WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE. Publikowanie, kopiowanie i wykorzystywanie poniższego tekstu bez zgody autora - ZABRONIONE.

W 1994 roku zespół został nagrodzony kolejnym World Music Award - znów w tej samej kategorii. W tym samym roku wystąpił na koncercie poświęconym pamięci Elvisa Presleya w Memphis, wykonując cover świetnego "His Latest Flame". Wkrótce później wydaje kolejny cover, który tym razem ukazał się na singlu. Mowa o "White Dove" - przeróbce słynnego przeboju węgierskiej megagwiazdy Omegi "Dziewczyna o perłowych włosach" (w oryginale: Gyöngyhajú lány) nagranej w celach charytatywnych w ramach pomocy ONZ w zwalczaniu głodu w Rwandzie.

W 1995 roku ukazał się kolejny album koncertowy - "Live Bites" zawierający zapis nagrań z Leningradu, San Francisco, Meksyku, Monachium oraz Berlina. Może nie jest to "krążek" na miarę dwóch poprzednich koncertówek, ale na pewno jest to rzecz interesująca. Wkrótce po jego wydaniu Scorpions postanawia opuścić Herman Rarebell, który po prostu "miał już dość rockandrollowego życia" i postanowił zostać muzycznym producentem. Zespół przyjmuje tymczasowo Curta Cressa, próbując jednocześnie zwerbować do zespołu, wspomnianego już wcześniej Jamesa Kottaka z grupy Kingdom Come. W tym samym czasie z propozycją nagrania wspólnego albumu wystąpiła słynna berlińska filharmonia. Rozpoczęły się pracę nad projektem i poszukiwania osoby, która zajęłaby się aranżacjami. Początkową aprobatę i chęć uczestniczenia w projekcie wyraził znany amerykański producent i kompozytor Michael Kamen, jednakże niemożność dogadania terminów i warunków, spowodowała, że projekt został odłożony na "czas nieokreślony". Zespół postanowił więc zarejestrować kolejny album. Współprodukowany przez Keitha Olsena i Erwina Muspera "Pure Instinct" ujrzał światło dzienne w roku 1996. Album, będący w całości dziełem Schenkera i Meine okazał się kompletnym niewypałem. Wypełniają go utwory nudne, schematyczne aż do bólu i utrzymane w lekkim, wesołym klimacie. Jest kilka cięższych utworów - ale te zupełnie nie przekonują. Owszem, jest tu kilka świetnych pomysłów, ładnych melodii i chwytliwych refrenów, ale wydaje się, że to wszystko gdzieś już było. Meine w większości utworów śpiewa rutyniarsko i manierycznie, pod względem gitarowym album jest niewiele lepszy od "Savage Amusement", większość tekstów jest znów denerwująco frazesowych. Jednym słowem - ogromny krok wstecz. Całość ratują: piękną ballada "Are You The One?" i dynamiczne: "Wild Child". Owszem, "Pure Instinct" słucha się dosyć łatwo i przyjemnie - nie ma tu jednak melodii, które byłyby w stanie mocniej poruszyć słuchacza. Można odnieść wrażenia, że było wiele świetnych pomysłów, nie do końca je jednak zrealizowano .

Trasa promująca album znów miała być potężnym przedsięwzięciem. Do zespołu dołączył w końcu James Kottak, który "zaaklimatyzował się" równie szybko jak Rieckermann, a Scorpions zyskali znakomitą sekcję rytmiczną.

W nowym składzie zespół znów objechał prawie całą kule ziemską - od maja 1996 do lipca 1998 odwiedził oprócz "stałych miejsc" także m.in. Filipiny, Malezję, Tajlandię a nawet... Bejrut. Z kronikarskiego obowiązku przypomnę, że w Polsce żadnego koncertu nie było. Po odpoczynku po wyczerpującej trasie zespół powrócił do studia by wspólnie z producentem Peterem Wolfem (tak, tak to ten pan który grywał swego czasu na klawiszach u samego Franka Zappy m.in. na genialnym "Sheik Yerbouti") rozpocząć pracę nad nowym albumem, który miał stanowić formę eksperymentu. Zespół podkreślał w wywiadach, że nie należy traktować tego albumu na poważnie, że chcą trochę poeksperymentować i się pobawić. Rezultatem tego był album "Eye II Eye", który ukazał się w roku 1999. Album wzbudził prawdziwy szok wśród fanów - okazało się, że Pure Instinct nie był tylko kolejnym "chwilowym kryzysem" - nowy krążek był równie słaby. A eksperymenty okazały się... dodaniem elektroniki - przede wszystkim kiepskawych komputerowych sampli. I tym razem nie zabrakło sztampowych ballad, a na dodatek pojawiły się utwory, o zgrozo, kojarzące się niektórym fanom z... Backstreet Boys. Oj, bardzo nieudany był to eksperyment, choć znów znalazło się tutaj kilka fajnych, intrygujących pomysłów. Pojawiła się tu nawet piosenka śpiewana po niemiecku - "Du Bist So Schmutzig".

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13